Strażnik dalekobieżnych przewodów na pustyni?
Jednoosobowa załoga fortecy z piasku?
Kimkolwiek był. Widział o świcie sfałdowane góry
Barwy popiołu; nad nocą, która topnieje,
Nasycające się fioletem, biorące płynny róż,
Aż stawały, ogromne, w pomarańczowym świetle.
Dzień po dniu. I , ani spostrzegł, rok po roku.
Dla kogo myślał, ten splendor? Dla mnie jednego?
A przecie dalej trwać będzie kiedy ja zginę.
Czym jest w oku jaszczurki? Co widzi ptak przelotny?
Jeżeli ja jestem ludzkość, to czy ona jest sobą beze mnie?
I wiedział, że na nic wołać, bo nikt z nich jego nie zbawi.
Czesław Miłosz, 1975